Miał czarnowłosą perukę, doklejone wąsy w stylu Burta Reynoldsa z filmu „Mistrz kierownicy ucieka” i lustrzane ray-bany. Tylko twarz chudziutka i krzywa kreska ust…
– Dzień dobry – powiedział po polsku, bo życie go nauczyło, żeby nie przesadzać z angielszczyzną. – Jestem sprawcą dostarczenia pizzy dla prezydenta Trumpa. Mam dla niego „Borynę na Hawajach”, co oznacza połowę z kiełbasą i połowę z ananasem.
Stojący przy bramie agent Secret Service otworzył usta ze zdziwienia.
– What the fuck? – zapytał i zaraz odpowiedział: – Pizza? Jaka pizza? Poznaję cię, jesteś premierem, ale nie pamiętam jakiego kraju.
– Tadżykistanu. – Premier Morawiecki chwycił się brzytwy. – Jestem premierem Tadżykistanu.
– Zalewasz… – Agent nie był przekonany. Sięgnął po tablet, sprawdził coś i powiedział: – Jesteś premierem Polski. Masz szlaban na spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej za to, że nawywijałeś coś z Żydami. Spierdalaj!
Morawiecki spuścił głowę i odwrócił się na pięcie.
– Poczekaj! – zawołał agent Secret Service. – Kto cię tak nieudolnie przebrał? Kto u was rządzi służbami specjalnymi?
– Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik – odparł.
– Wąsik – powtórzył agent i mrugnął znacząco okiem.
Morawiecki usiadł na ławce w parku niedaleko Białego Domu. Zrezygnowany odkleił sobie wąsy i zdjął perukę. Wyjął z pudełka pizzę i zaczął mechanicznie jeść, zaczynając od połowy z kiełbasą. Ogarnęły go czarne myśli. O tym, że nie wykonał wyraźnego rozkazu prezesa: „Albo spotkasz się z Trumpem, albo wywalę cię z posady premiera”. O tym, że będzie musiał wrócić do nudnej pracy w banku. I o tym, że Kamiński i Wąsik to partacze.
– Przepraszam – z zamyślenia wyrwał go czyjś głos – nie wiesz, jak dojść do Białego Domu?
Ów ktoś nosił dredy i trójkolorową włóczkową czapkę z Jamajki. Twarz miał wysmarowaną samoopalczem, w rękach trzymał pudełko z pizzą, a po angielsku mówił z wyraźnym środkowoeuropejskim akcentem. Morawiecki dałby sobie głowę uciąć, że skądś zna ten głos.
– Dla kogo ta pizza? – zapytał po angielsku.
– Dla prezydenta Trumpa – odpowiedział fałszywy rastaman.
– „Boryna na Hawajach”? – spytał po polsku premier Morawiecki i nie bez satysfakcji obserwował, jak prezydentowi Dudzie opada szczęka.
PRZEMYSŁAW ĆWIKLIŃSKI
Doskonale.