Randka z Morawieckim
W związku z tym, że postanowiliśmy w tym tygodniu wyjątkowo pisać bez mowy nienawiści, lecz jedynie językiem miłości, pełen dobrych intencji pognałem na spotkanie rządu z dziennikarzami do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy nie tylko podjęto mnie szarlotką, jajkiem, kawą, kompotem i żurem (spożyte w tej kolejności pozwalają wnikliwie poznać marmurowe zakamarki gmachu), ale i zezwolono z rządem porozmawiać.
Udało mi się przez ponad godzinę gawędzić z najwybitniejszymi umysłami w kraju: premierem Morawieckim, wicepremierem Gowinem, ministrami infrastruktury, środowiska, sportu, energii, edukacji, rodziny, zdrowia, rolnictwa, a także z gwiazdorami prawicowego dziennikarstwa. Słowem – praktycznie z całym intelektualnym zapleczem PiS. Oraz z Markiem Suskim.
Gdy po krótkim powitalnym przemówieniu premiera politycy i dziennikarze rzucili się do rozmów, a red. Piotr Semka do cateringu, rozpocząłem wędrówkę wśród dygnitarzy. Zgodnie z przyjętą polityką miłości nie pytałem o wrak, dziki, konstytucję, TVP, diwy z NBP, miliony aut elektrycznych, SKOK-i czy Rydzyka. Wygimnastykowane przez lata polityczne głowy i tak łatwo by mnie w tych tematach zbyły. Zadałem jedno, ale za to bardzo trudne pytanie: Skoro my w tym tygodniu piszemy dobrze o PiS, to może by i PiS wreszcie powiedział coś miłego o nas?
Jacek Sasin, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów:
– Miał Pan kiedyś w ręku tygodnik „NIE”?
– Coś tam słyszałem. Żebym czytał, to chyba… Chociaż może kiedyś. W ręku miałem na pewno. Ale to było w dawnych, dawnych czasach. A cały czas jest ten sam redaktor naczelny?
– Tak.
– To chyba jeszcze w studenckich czasach… Powiem szczerze. Pamiętam, że gdy z grupą przyjaciół wyjeżdżaliśmy na studiach, tygodnik „NIE” mieliśmy i oczywiście braliśmy. Żeby sobie poczytać i się pośmiać. (Minister Sasin kończył studia przez 10 lat, zatem nie kłamie – przyp.M.M.).
– Ale już czegoś pozytywnego o Jerzym Urbanie to pewnie będzie trudno Panu powiedzieć?
– Skoro umawialiśmy się na język miłości, to zmilczę.
Magdalena Ogórek, gwiazda TVP:
– Nie rozmawiam z tygodnikiem „NIE”.
– Ale piszemy w tym tygodniu wyjątkowo nie językiem nienawiści, lecz językiem miłości! Będziemy dobrze pisać o PiS-ie, o telewizji publicznej. Może by Pani powiedziała naszym Czytelnikom coś pozytywnego?
– Nawet w imię języka miłości pana Urbana niestety szacunkiem nie darzę.
Dawid Wildstein, zastępca dyrektora TVP 1 ds. publicystyki:
– Nie mam żadnej ochoty się wypowiadać na żaden temat.
Mateusz Morawiecki, premier:
– Jaki tygodnik?
– Tygodnik „NIE”.
– Ooo…
– Czy Pan coś pozytywnego w języku miłości mógłby o nas powiedzieć?
– Yy…
– Cokolwiek.
– No nie wiem, musiałbym się głębiej zastanowić.
Całość na łamach
Ogórek moglibyście zapytać o promotora,. Aleksander Niewielki zasługuje na to by usłyszeć co o nim myśli protegowana.
Lubię bardzo Pana Urbana. Czytam jego NIE od lat. Ale w tym tygodniu nie mogę o nim powiedzieć nic złego, a tym bardziej dobrego. Takie stwierdzenie gdzięś wyczytałem. Chyba w „Żywych i martwych” Simonowa. Pozdrawiam Pana Urbana. Niech nam żyje długo ku uciesze przyjaciół i na złość wrogom.
Przepraszam za gdzięś. Powinienem napisać gdzieś.
Przepraszam za gdzięś. Powinienem napisać gdzieś.