Policję poznaj po zapachu
Niewidomy nie odróżni policjanta od żula.
Wiosna, ach to ty – pomyślał Stanisław P. i postanowił się napić w plenerze. By zamysł zrealizować, w Biedronce nabył dwa piwa marki Harnaś, udał się w okolice opolskiego amfiteatru, zasiadł na ławce i otworzył flaszkę numer jeden.Zrobił łyka, wystawił twarz ku słońcu, z lekka wiosennie się poczuł, gdy złowrogi baryton zaryczał: „Dowód osobisty!”. „Chuja pokażę, bo nie widzę czy mam do czynienia z policjantami czy z lumpami” – odparł pan Stanisław. Posiadacz barytonu bardziej stanowczo zażądał przedstawienia dokumentu potwierdzającego tożsamość i ku przestrodze wyrecytował: „Kto umyślnie wprowadza w błąd organ państwowy co do tożsamości własnej lub innej osoby, swego obywatelstwa, zawodu, miejsca zatrudnienia lub zamieszkania, albo odmawia okazania dokumentów, podlega karze grzywny”. Staszek nie chciał podlegać karze, ale z niejednego pieca chleb pił i wiedział, że menele dla zmyłki stosują różne numery. Z ostrożności procesowej dokumentu więc nie okazał, ani swych danych personalnych nie ujawnił, za to wygłosił następującą opinię: „Coś mi się zdaje, że jesteście gówno, a nie policjanci”. Baryton poinformował, że jeśli nadal będzie przekraczał normy prawne, zostaną użyte środki przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających. Stanisław wyciągnął legitymację inwalidzką, ale żeby żule nie zajumały pożytecznego papieru, zaraz go schował, mówiąc: „Spadaj lumpie, ślepca chyba nie okradniesz”.
Ciąg dalszy dramatu przebiegał tak:
Baryton: „Idziemy na komisariat!”.
Stanisław: „Chuja, nigdzie nie pójdę, odpierdolcie się, bo wam przyjebię!” (Z kieszeni dobywa składaną laskę koloru białego i tnie powietrze).
Baryton: „Skuwamy!” (Stanisław ciska napoczętą flaszką, uprzednio przytomnie dopiwszy).
Stanisław: „Tylko spróbuj mnie ruszyć, skurwysynu! Zostaw mnie pedofilu! Zajebię was, kurwy”!
Baryton: Gazem go! (Po chwili w powietrzu czuć gaz; Staszek czuje też, że ktoś pierdolnął go w udo bliżej nieokreślonym przedmiotem).
Stanisław: „Dzieciojebco, załatwię cię, nie puszczę płazem pastwy nad kaleką! (Na jego rękach zatrzaskują się kajdanki; Stanisław pluje, wyrywa się, i bluźni, bo sądzi, że żule chcą go uprowadzić).
Kwadrans później akcja przenosi się do II Komisariatu Policji w Opolu.
Na dołku Stanisław P. pokazuje papiery. Wynika z nich, że jest niewidomy. Ergo: menela od policjanta rzeczywiście mógł nie odróżnić. Mimo to psiaki zawiadamiają o popełnieniu przestępstwa polegającego na znieważeniu funkcjonariusza na służbie.
Całość na łamach
TO JEST POLSKA NIEDOUCZONA SLUZBA /POLICYJNA //
Temida tyż ślepa
zapomnieli sie przedstawic
i to juz slepego uniewinnia
mogl w chamach nie rozpoznac uprzejmego i sluzbistego policjanta na sluzbie